''You're the perfect melody,
The only harmony
I wanna hear.
You're my favorite part of me,
With you standing next to me,
I've got nothing to fear.
Without you, I feel broke.
Like I'm half of a whole.
Without you, I've got no hand to hold.
Without you, I feel torn.
Like a sail in a storm.
Without you, I'm just a sad song.''
-O czym tak myślisz? - Głos Ruby oderwał mnie od Hope. Od lekcji biologi myślę tylko o tym, jak zdobyć jej adres. Wpadłem na pomysł, by uwieść całkiem ładną sekretarkę, ale nie wiem czy to wyjdzie, a planu awaryjnego nie miałem i wkurzało mnie to. Bardzo. Musiałem go zdobyć. Byłem pewien, że jak go nie zdobędę nigdy więcej nie zbliżę się do Hope. Ta myśl sprawiała, że czułem desperacje i smutek. Kurwa, kurwa! Dru ogarnij się, tu obok ciebie siedzi twoja dziewczyna do kurwy nędzy i pewnie czeka aż dobierzesz się do jej majtek. Niech to szlag!
-O niczym ważnym. - Mrugnąłem do niej, uśmiechając się półgębkiem. Jej ręka wylądowała na moim udzie i zaczęła delikatnie masować moją nogę, a ja mogłem myśleć tylko o granatowych oczach Hope. Jestem draniem. Oj tak. - Jak na zajęciach z tańca? - Spytałem, zerkając w jej stronę. Wydawała się być trochę zirytowana, ale nie przerywała swojego niewinnego masażu.
-Okey. Prawdopodobnie wystartujemy z naszą grupą w mistrzostwach świata w hip-hopie. - Szepnęła, nachylając się w moją stronę.
-Gratuluje. - Musnęła ustami, moją szyje. Zadrżałem pod jej pocałunkiem, a ona uznała to za zachętę. Wpakowała mi się na kolana, cały czas trzymając dłoń na moim udzie i wędrowała nią coraz wyżej.
-Ostatnio mało czasu ze sobą spędzamy. - Mruknęła, a jej słodki oddech owiał moja twarz.
-Przecież ostatnio to sobie wyjaśnialiśmy. - Powiedziałem, czując narastająca frustracje. Znowu chciała się kłócić?
-Nie o to mi chodzi... - Jej dłoń dotarła do moje krocza, a jej brwi powędrowały do góry. - Rozumiesz? - Ach! Doskonale rozumiałem o co chodzi, szczególnie, gdy jej palce zaczęły zaciskać się między moimi nogami.
-Jesteś zapracowana. - Wydyszałem z trudem łapiąc oddech.
-Wiem, ale nawet gdy jestem u ciebie, czy ty u mnie to się nie kochamy. - Odsunęła rękę ,a z moich ust wyrwał się jęk rozczarowania i spojrzała na mnie srogo. - Czy ja w ogóle jeszcze cię pociągam?
-Oczywiście! - Uśmiechnąłem się przekonująco i pocałowałem ją w usta. Może to był dobry sposób by na chwilę wyrzucić z głowy Hope? - Nadal jesteś cudowna. - Jęknęła z aprobatą i przylgnęła do mnie całym ciałem. Wsunąłem ręce pod jej koszulkę i zacząłem gładzić nagą skórę, gdy ona majstrowała przy moim rozporku.
-Powiedz, że mnie kochasz. - Mruknęła.
-Kocham cie. - Szepnąłem, automatycznie, ale wiedziałem, że później będę żałował tego, że ją okłamałem.
***
-Mówiłam, że będzie przyjemnie. - Skwitowała Emily, wyjadając małą plastikową łyżeczką limonkowe lody z wafelka.
-I miałaś racje. - Przytaknęłam jej, ładując do buzi, kolejną porcje sorbetu z mango. Kto by pomyślał, że bezalkoholowe wyjścia na miasto mogą być takie fajne.
-No więc co cie łączy z Evansem? - Spojrzałam na nią pytająco, nie rozumiejąc o co jej chodzi.
-Z kim? - Uśmiechnęła się szeroko.
-Z Dru Evansem. - Gdy wypowiedziała jego imię od razu mnie olśniło.
-A co ma mnie z nim łączyć? - Spytałam, marszcząc brwi.
-Nic nie wiesz? - Zaciekawiła mnie tym, więc odłożyłam łyżeczkę i spojrzałam na nią zaintrygowana.
-O czym? Mów jaśniej.
-Po całej szkole chodzą o was ploty.
-Mamy ze sobą tylko biologię.
-To wystarczy, a po za tym widziałam, jak na ciebie patrzy na korytarzu. Ludzie potrafią układać niezłe historyjki wiesz? - Byłam zszokowana, o czym ona bredziła?
-Jakie historyjki? Myślałam, że jestem raczej anonimowa w tej cholernej szkole. -Em zaśmiała się radośnie i puściła mi oczko.
-Nigdy nie będziesz anonimowa, gdy rozmawiasz z takim chłopakiem.
-Jak dla mnie nie ma w nim nic wyjątkowego. - To nie była prawda. On i Em byli na swój sposób wyjątkowi, w końcu jakoś z nimi rozmawiam i to nie o narkotycznych, seksie czy alkoholu.
-Ach, dziewczynino gdzie ty żyjesz?! Dru to najbardziej popularny chłopak w naszej szkole. Dziewczynom na jego widok majtki od razu robią się mokre. Chodzi z seksbombą, jedną z lepszych tancerek w naszym wieku, jego rodzice są mega bogaci. Ojciec jest jakimś politykiem, a matka przynajmniej kiedyś strasznie udzielała się charytatywnie. Miał brata, ale ten umarł, tyle że nikt nie wie z jakiego powodu.Doskonale zatuszowali przyczynę jego śmierci, by uniknąć skandalu. A ty tak po prostu sobie z nim gadasz na beznadziejnej lekcji biologi nic o nim nie wiedząc, a wszyscy sądzą, że masz z nim romans i obstawiają zakłady kiedy Ruby się o tym dowie.- Powiedziała to wszystko na jednym wdechu, a moja szczęka opadła niemal do samej ziemi. - Czemu tak na mnie patrzysz? Serio niczego się nie domyślałaś, albo nie słyszałaś na jego temat choć jedne plotki? - Na moje policzki wkradł się niewielki rumieniec.
-Oprócz z tobą nie gadam z nikim więcej z tej budy. - Uśmiechnęła się pobłażliwie.
-Och malutka, ty naprawdę żyjesz w swoim świecie. - Roześmiałam się i wzruszyłam ramionami.
-Nie przepadam za ludźmi. - Wyjaśniłam, a ona tylko kiwnęła głowa.
-No więc, to prawda? Romansujecie ze sobą? - Jej oczy błyszczały z podniecenia.
-No co ty! Chodzę do tej szkoły zaledwie tydzień! - Krzyknęłam oburzona. - Przyczepił się do mnie, bo zajęłam jego miejsce, a potem babka przydzieliła nam projekt, nic więcej.
-Serio? Słyszałam od jakieś laski, że na lekcji ledwo powstrzymujecie się, żeby na siebie się nie rzucić.- Wybuchnęłam śmiechem.
-Tak czasem powstrzymuje się żeby się na niego nie rzucić, ale tylko po to by mu przywalić.- Wywróciła oczami i zaczęła ponownie jeść lody.
-A już miałam nadzieje. - Rzuciłam w nią chusteczką.- Te ploteczki.
-Nie interesuje się nim.
-Jeszcze.
-Skoro ma tak bogatych rodziców, czemu chodzi do tej budy zamiast do jakiejś wyrafinowanej prywatnej szkoły? - Lekko wzruszyła ramionami.
-Nie wiem, przeniósł się tu rok temu, po śmierci barta. - Dru zaczął wydawał mi się coraz bardziej interesujący, ale nigdy nie przyznam tego na głos. W głębi duszy miałam nadzieje, że uda mu się zdobyć mój adres. Wtedy miałabym pretekst by z nim rozmawiać. - No dobra, a teraz pogadajmy o tobie. - Podniosłam na nią wzrok i zacisnęłam usta w wąską kreskę. Tego bałam się najbardziej.
-Nie jestem ciekawą osobą.
-Jasne. To dlaczego pobiłaś kogoś i za to wyleciałaś z poprzedniej szkoły, co? - Chciałam odpyskować w jakiś sposób na przykład dlaczego boi się swojego chłopaka, ale ugryzłam się w język. Nie chciałam jej ranić. Pierwszy raz w życiu tak bardzo polubiłam, jakąś dziewczynę i chyba byłam gotowa jej zaufać.
-Nie lubię o tym mówić. - Szepnęłam.
-W ogóle nie lubisz mówić o sobie co? Nie wydajesz się nieśmiała, wręcz przeciwnie, ale jeżeli chodzi o bliższe kontakty między ludzkie to kompletnie się zamykasz. Zauważyłam cie od razu, jak przyszłaś do naszej szkoły. Tak bardzo wyróżniałaś się od tych wszystkich pustych lalek. W głębi od razu cie polubiłam, tyle że do nikogo się nie odzywałaś. Najpierw pomyślałam, że jesteś nieśmiała, ale zaraz to skreśliłam. Zawsze chodziłaś z podniesioną głową i pewność siebie w sumie z ciebie emanuje. Przynajmniej na pozór. Potem pomyślałam, że po prostu uważasz się za lepszą, póki nie uderzyłaś tej laski piłką na wuefie i do mnie nie zagadałaś. Jesteś po prostu inna i chyba jesteś najfajniejszą dziewczyną, jaką dotąd poznałam, Hope. Ciężko mi cie rozszyfrować. - Wpatrywałam się w nią wielkimi oczami, czując narastający strach.
-Wcale nie jestem fajną dziewczyną Em. Jestem najgorszym towarzystwem na jakie mogłaś wpaść. - Mój głos brzmiał rozpaczliwie. Zaczęłam się znów nienawidzić.
-Nie wydaje mi się Hope. Myślę, że masz za sobą ciężką przeszłość, która cie ukształtowała na człowieka, którym teraz jesteś. Nie musisz mi jej całej zdradzać, ale szczyptą nie pogardzę. - Uśmiechnęła się przyjaźnie i wpakowała do ust kolejną łyżeczkę lodów. Westchnęłam. Miała mnie za dobrego człowieka. Nawet nie wiedziała, jak się myli.
-Okey, opowiem ci, ale ty też musisz mi coś zdradzić. - Oznajmiłam. Skinęła głowa nic nie mówiąc. - No dobra - Poprawiłam się na fotelu i wzięłam głęboki oddech. - Ta laska to była największa suka w całej szkole. Wkurzało mnie nawet stanie obok niej. Nie wiem, jakim cudem, ale dowiedziała się trochę za dużo o mojej przeszłości. Chodziłam do tej szkoły zaledwie trzy miesiące a ta dziewczyna wiedziała o mnie praktycznie wszystko. Nie było mi to na rękę. Pewnego dnia doszło między nami do spięcia o błahostkę, która przerodziła się w prawdziwą awanturę.Laska zaczęła przy wszystkich opowiadać historyjki z mojej przeszłości , które w połowie były fałszywe, co tylko bardziej mnie wzburzyło. Zaczęłam ją wyzywać, a gdy to nie podziałało, powiedziałam, że przespałam się z jej chłopakiem, co było prawdą. Chłopak nie zaprzeczył . chyba podobała mu się ta awantura między nami. Ona rzuciła się na mnie, jak zwierzę. Będę szczera i powiem, że nie radzę sobie z agresją i złością, więc od razu powaliłam ją na ziemie i zaczęłam okładać pięściami. Byłam tak cholernie zła, że dziewczyna wylądowała w szpitalu ze złamanym nosem i wstrząśnieniem mózgu. Oczywiście jej rodzice chcieli mnie udupić i tak dalej, ale gdy wyszło, że to ona rzuciła się na mnie pierwsza to się wycofali. Dyrektor stwierdził, że żeby nie marnować mi przyszłość nie wezwie policji tylko wywali mnie ze szkoły. To, że to ona zaczęła uratowało mnie przed poprawczakiem. - Skończyłam lekko wzburzona na to wspomnienie.
-Wow. Wiedziałam, że jesteś niezłym ziółkiem.
-Sprowokowała mnie.
-Wierzę ci. - Uśmiechnęła się słodko. - I cieszę się, że mi zaufałaś. Co chcesz wiedzieć o mnie? - Wpatrywałam się w nią z ulgą i odwzajemniłam uśmiech.
-Na razie nic. - Wolałam poczekać, aż potwierdzą się moje podejrzenia o tym, że w jej związku jest coś nie tak. Nie chciałam wyjść na idiotkę lub stawiać ją w niekomfortowej sytuacji, w której będzie mogła zaprzeczyć. Lepiej mieć niepodważalne dowody, po to by potem jej pomóc. Jeżeli tylko będzie chciała. - Chyba, że sama chcesz coś powiedzieć. - Jej oczy zgasły.
-Myślę, że poczekam na twoje pytania. - Mrugnęła do mnie i wstała. - Pora się zbierać.
-Myślę, że to dobry pomysł. - Wstałam od stolika i zarzuciłam torbę na ramię.
-Zostaniemy najlepszymi przyjaciółkami. - Oznajmiła, olśniewając mnie cudownym serdecznym uśmiechem. Podobały mi się jej słowa. Chyba potrzebowałam takiej przyjaciółki..
-Mam nadzieje. - Szepnęłam, ale chyba bardziej do siebie niż do niej.